Mój komentarz do artykułu Exploring Poland’s Lake District, Emma Thomson, The Sunday Times, 27 września 2020. Tekst oryginału po angielsku: Communist narrative in The Sunday Times Travel section.
Artykuł reprezentuje narrację komunistyczną. Mieszkańcy regionu jezior mazurskich uciekli przed wojskiem komunistycznym Związku Radzieckiego lub zostali wypędzeni później w akcji totalitarnej czystki. Praktycznie cała populacja dużego regionu została usunięta. Prusy Wschodnie zostały podzielone arbitralnie poprowadzoną granicą i radziecka enklawa “Kaliningradu” została umieszczona w części północnej. Koenigsberg (Królewiec) Immanuela Kanta i kilkaset lat historii zostały zostały zlikwidowane.
“The capital of the region is the “garden town” of Olsztyn”, czyli “stolicą regionu jest Olsztyn, miasto-ogród”
Nie jest to miasto-ogród. Pełno w nim komunistycznych bloków mieszkalnych. Do drugiej wojny światowej było to miasto Allenstein w Prusach Wschodnich.
Wera Głuchowska i jej syn Witold, babcia mojej żony i jej ojciec, wówczas mały chłopiec, znaleźli się w Allenstein jako uchodźcy w 1945, kiedy wojna dobiegała końca. Ich dom znajdował się w Iwacewiczach, miasteczku Polski wschodniej, które znalazło się pod okupacją sowiecką, a teraz w rękach białoruskich. Żywności nie było. Wera zmarła w 1945 z choroby i wyczerpania, wkrótce po zakończeniu wojny. Jej grób znajduje się na zaniedbanym cmentarzu za kościołem świętego Józefa (to nazwa współczesna, nie jestem pewien nazwy niemieckiej). Biuro polskiego Instytutu Pamięci Narodowej znajduje się naprzeciw kościoła po drugiej stronie ulicy. Nazwa tej instytucji jest jednak myląca. Krótki spacer na cmentarz wystarcza do obnażenia tego kłamstwa. Stan cmentarza nie ma nic wspólnego z pamięcią i upamiętnianiem. Dowodzi polityki usuwania z pamięci i podporządkowaniu propagandzie władz.
Cmentarz jest świadkiem wielkiej tragedii. Są tam groby małych dzieci, które przyszły na świat wkrótce po zakończeniu wojny, groby osób starszych narodowości polskiej, które zmarły na obcej ziemi, zamiast na swoim gospodarstwie, w otoczeniu, w którym wyrośli i pracowali. Groby przedwojennych mieszkańców Prus Wschodnich, których potomkowie uszli, zostali zabici lub wygnani. Groby są zaniedbane. Ich granice są często trudne do wskazania.
“The farm near Utka was bought by her great-grandparents for a small sum when the borders were redrawn after the Second World War. This previously German region became Polish, the Germans left, and residents from modern-day Lithuania moved south.”
“Gospodarstwo koło Utki zostało kupione przez pradziadków za niewielką sumę, kiedy granice zostały poprowadzone na nowo po drugiej wojnie światowej. Niemiecki wcześniej region stał się polski, Niemcy wyjechali a rezydenci współczesnej Litwy przenieśli się na południe.”
Nazwa tej miejscowości w języku polskim to Ukta, nie Utka. To prawdziwe osiągnięcie, że udało się sfałszować tyle historii w dwóch zdaniach. “Granice zostały poprowadzone na nowo”? Przez kogo? Kto tego dokonał? Dlaczego? Żadnej wzmianki o nielegalnej umowie z Jałty, której stroną, niestety, był również rząd brytyjski.
Zwrot “kupione przez jej pradziadków” ma sugerować legalną transakcję, jak również stworzyć wrażenie długiej polskiej historii tego miejsca. Zdanie “Niemiecki wcześniej region stał się polski, Niemcy wyjechali a rezydenci współczesnej Litwy przenieśli się na południe” jest klasycznym przykładem totalitarnej metody opowiadania. Autorka sprowadziła tragedię ogromnej rzeszy ludzkiej do prostej transakcji sprzedaży domu. Ta tragedia była wszystkim, tylko nie sprzedażą domu.
Jest to narracja komunistyczna podporządkowana narracji sowiecko-rosyjskiej.
Zwrot “rezydenci współczesnej Litwy przenieśli się na południe” jest zwykłym kłamstwem. Jestem dzieckiem tych “rezydentów”. Byli rzeczywiście rezydentami, ale nie Litwy. Przez długi czas po drugiej wojnie światowej rezydowali w komunistycznych obozach koncentracyjnych w północnej Rosji w rejonie Archangielska. Mieli wielkie szczęście, że przeżyli. Wcześniej byli obywatelami Polski. Radzieccy okupanci pozbawili ich obywatelstwa polskiego.. Oboje moi rodzice mieszkali w Polsce wschodniej, dziś zaznaczonej jako część państwa Białoruś.
Urodziłem się w Kętrzynie, pruskim Rastenburgu, i dorastałem wśród rodzin uchodźców z Polski wschodniej. Mieliśmy bardzo małe mieszkanie w byłych koszarach niemieckich. Wśród naszych sąsiadów była cicha rodzina Niemców. Mogli być wyrzuceni ze swojego gospodarstwa lub domu. Wyjechali do Niemiec około 1970. Dwóch spośród moich kolegów z dzieciństwa również przeniosło się do Niemiec w tym czasie. Ich ojcem był Polak, a matka Niemką.
W miarę upływu czasu stopniowo zrozumiałem ogrom tragedii wszystkich ludzi w tej wojnie.
A co nam serwuje The Sunday Times? Żadnej wzmianki o zniszczonych domach, zrujnowanych gospodarstwach. Wszystko jest słodkie i piękne. “Kupione za niewielką sumę”. Naprawdę? Ten region nie jest moim miejscem i nie jest moim dziedzictwem.
@LechSBorkowski
You must be logged in to post a comment.