Łamanie prawa i ogólnie przyjętych norm przyzwoitości dotyczy wszystkich dziedzin i aspektów życia w Polsce. Mamy z tym do czynienia na co dzień.
W Państwowej Szkole Muzycznej w Zielonej Górze obejmowało to wszystkie obszary funkcjonowania tej instytucji. Fałszerstw dokonywano także przy wystawianiu ocen.
25 maja 2012 odbyły się dwa egzaminy dyplomowe sekcji pianistycznej.
Na 17.00 wyznaczono egzamin mojej uczennicy Ingi Góralczyk.
Kilka tygodni przed egzaminem uczennica przygotowała, jak to robili dotychczas wszyscy moi dyplomanci, plakaty informujące o recitalu dyplomowym. Były wywieszane na tablicach informacyjnych w obu budynkach szkoły na około dwa tygodnie przed terminem recitalu. Dbałam o to, aby zawierały szczegółowy program występu, datę, godzinę i miejsce. Prosiłam uczniów także, aby przygotowali broszurki z programami występu, które wręczaliśmy gościom wchodzącym na salę lub rozkładaliśmy na krzesłach auli przed wejściem publiczności. Przed recitalami aulę budynku przy ul. Niepodległości wypełniali zwykle rodzice, znajomi, rodzina, koleżanki i koledzy, czasami zaproszeni nauczyciele. Członkowie Państwowej Komisji Egzaminacyjnej zajmowali miejsca wśród publiczności. Komisji przewodniczyła dyrektor szkoły.
Protokół z egzaminu dyplomowego wypełniał zazwyczaj kierownik sekcji.
Po recitalu słuchacze składali życzenie i gratulacje. W tym czasie komisja przechodziła do częściowo sąsiadującą z aulą sali nr 4. Omawiano występ i po uzgodnieniu oceny zapraszano dyplomanta. Dyrektor szkoły informowała o uzyskanej ocenie, a komisja gratulowała zdanego egzaminu.
Inga wykonała następujący program:
J.S .Bach, Preludium i fuga f-moll, nr12 /tom I
J. Haydn, Sonata c-moll Hob. XVI/20, Allegro moderato, Andante con moto, Finale: Allegro
F. Chopin, Nokturn E-dur op.62 nr2
M. Moszkowski, Etiuda g-moll op. 72 nr 2 z cyklu 12 Etiud wirtuozowskich
E. Neupert, Etiuda e-moll nr 22
H. Pachulski, Etiuda Ges-dur
S. Rachmaninow, Preludium D-dur op. 23 nr 4
C. Debussy, Suita Bergamasque, cz. 1 Preludium
Recital dyplomowy oceniono na ocenę bardzo dobrą i 23 punkty w skali 25-punktowej.
I część koncertu a-moll op. 16 E. Griega została wykonana przez Ingę podczas przesłuchania półrocznego w styczniu 2012 przed komisją. Ponownie wykonała go publicznie z orkiestrą Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia 3 lutego 2012 podczas koncertu w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Również 25 maja 2012 roku wykonał swój recital dyplo.mowy Radosław Kasprzak, uczeń Karola Schmidta.
Interesujące jest to, że Schmidt przestał pojawiać się w szkole, kiedy zostałam zwolniona z funkcji kierownika sekcji w pierwszej połowie marca 2012. Miał długotrwałe zwolnienie lekarskie. Przez ostatnie tygodnie przed dyplomem jego ucznia prowadziła specjalnie zatrudniona w szkole Aleksandra Fudali-Matusewicz, pracownik Uniwersytetu Zielonogórskiego. Prawdopodobnie miała zająć na stałe moje miejsce po planowanym wyrzuceniu mnie z pracy. Ponieważ na pewien czas zamilkłam, odłożono to w czasie.
Ekspert Centrum Edukacji Artystycznej K. Schmidt, pomimo rzekomej choroby, był obecny na recitalach obu dyplomantów. Został również zaproszony przez dyrektor Małaczyńską (obecnie Szumską) na obrady komisji, chociaż nie był jej członkiem.
Na plakatach zapowiadających występ Radosława Kasprzaka nie było informacji dotyczących programu recitalu. Nie było też przygotowanych kartek z programem występu.
Podczas recitalu usłyszałam następujące utwory:
J.S. Bach, Preludium i fuga Es t. II
F. Chopin, Etiuda cis-moll op. 10 nr 4
F. Chopin, Etiuda C-dur op. 10 nr 7
L. van Beethoven, Sonata Es op. 81a
F. Chopin, Ballada F op. 38
F. Liszt, Sonet Petrarki
S. Prokofiew, Podszepty Diabelskie
Uczeń wykonał tylko dwie etiudy, nie wykonał trzeciej etiudy – etiudy oktawowej, która zgodnie z obowiązującym prawem była jednym z obowiązkowych utworów egzaminu. Etiuda ta w ogóle nie znalazła się w programie recitalu dyplomowego, chociaż, jak wynikało z zapisów sporządzonych przez Schmidta w dzienniku lekcyjnym, pracował w roku szkolnym 2011/12 z uczniem nad etiudą oktawową I. Moschelesa. Radosław nie wykonał też koncertu, który powinien był wykonać w obecności komisji i przy udziale publiczności.
Po zakończeniu egzaminu komisja, jak zwykle przeszła do sali nr 4. Usiedliśmy na krzesłach wzdłuż ściany. Dwie osoby zajęły miejsca po przeciwnej stronie na stołkach przy fortepianach. Spytałam siedzącą obok adiunkt Małgorzatę Gajlesz, czy nie wie, dlaczego uczeń nie zagrał obowiązkowej etiudy oktawowej. Nieartykułowany pomruk i nieokreślony grymas twarzy odczytałam jako przestrogę, że najlepiej siedzieć cicho, nie gadać za dużo i broń Boże nie zadawać pytań.
Panią Małgorzatę Gajlesz mianowano kierownikiem sekcji po tym, jak Karcz zablokowała mój awans na to stanowisko w 1999 roku. Wspominam ją jako osobę małomówną i nadzwyczaj spolegliwą, praktycznie nie wyrażającą własnego zdania. Przez przypadek byłam przez moment świadkiem sceny, która mocno zapadła mi w pamięć. Przyszłam do szkoły w godzinach przedpołudniowych, kiedy praktycznie nie było w niej uczniów. Kiedy wchodziłam schodami na górę usłyszałam Karcz, która strofowała kogoś jak krnąbrnego uczniaka. Przed drzwiami sali nr 11 stała kierownik sekcji, pani Gajlesz i potulnie słuchała wizytator ze wzrokiem wbitym w ziemię. Był to obraz niezwykle przykry i krępujący. Szybko udałam się na drugie piętro i weszłam do swojej sali.
Upokarzanie i poniżanie to stały element postępowania funkcjonariuszy aparatu państwowo-przestępczego. Te wzorce są stale pielęgnowane i przekazywane następcom, funkcjonariuszom młodszego pokolenia. Warto zwrócić uwagę na fakt, że pedagoga z wieloletnim stażem strofowała osoba, która pod względem profesjonalnym była w zasadzie nikim. Bez zasad, bez dorobku, bez sukcesów.
Wróćmy do egzaminu dyplomowego. Po krótkiej i niemrawej wymianie zdań wystawiono Radosławowi ocenę. Nikt nie poruszył tematu braku etiudy. Maria Kuna wypełniła protokół i wpisała ocenę. Następnie przekazała go do podpisania członkom komisji. Protokół podpisałam w obawie przed zwolnieniem z pracy. Pozostali członkowie komisji złożyli podpisy bez wahania i najmniejszego sprzeciwu.
Zaproszono do sali Radosława. Małaczyńska obwieściła dyplomantowi, że zdał egzaminu na piątkę z plusem. Schmidt uściskał swego podopiecznego, gratulacje złożyli mu pozostali nauczyciele.
Radosław Kasprzak otrzymał świadectwo potwierdzające zdanie egzaminu dyplomowego, chociaż egzamin przeprowadzono niezgodnie z prawem. Była to sytuacja skrajnie patologiczna. Można ją porównać do wręczenia świadectwa ukończenia ogólnokształcącej szkoły średniej, z adnotacją zdania egzaminu maturalnego osobie, która nie przystąpiła do obowiązkowego egzaminu np. z języka polskiego.
W dzienniku lekcyjnym Fudali-Matusewicz potwierdziła przedstawiony program egzaminu dyplomowego. Państwowej Komisji Egzaminacyjnej przewodniczyła dyrektor szkoły Małaczyńska (obecnie) Szumska. Uczeń otrzymał ocenę bardzo dobrą z plusem i 24 punkty w skali 25-punktowej.
Możliwe, że istnieją dwie wersje dokumentacji po przeprowadzonych egzaminach. Jedna z utworami, których nie wykonano, druga bez nich. W razie potrzeby można pokazać tę wersję, która jest bardziej potrzebna.
Wartym podkreślenia jest fakt, że egzaminy dyplomowe odbyły się bezpośrednio po kilku tzw. ministerialnych kontrolach przeprowadzonych w szkole w roku szkolnym 2011/2012. Kontrole odbywały się oczywiście de jure, ale de facto ich nie było. Nikt nie pozwoliłby sobie na tak skandaliczne łamanie prawa, gdyby nie był przekonany o absolutnej bezkarności i całkowitej aprobacie na wszystkich szczeblach aparatu państwowego aż do samej góry.
W liście do premiera Donalda Tuska z 14 listopada 2012 dotyczącym niefunkcjonowania państwa polskiego napisałam m.in.
Fałszowanie dokumentacji trwa do chwili obecnej. Nieprawidłowości, fałszerstw, kłamstw nie da się zatuszować odkładając po prostu dokumenty do archiwum i zamykając kolejny rok szkolny. Najwyraźniej kontrole nie były po to, aby coś zmienić w zielonogórskiej PSM, lecz po to aby ułatwić całkowite zniszczenie mnie.
Pod groźbą utraty pracy w dalszym ciągu zmuszana jestem do czynności niezgodnych z prawem.
Tusk nie zareagował na list.
W obszernym liście z 13 grudnia 2013 skierowanym do prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego, przedstawiającym bardzo szczegółowo opis procesu duszobójstwa przedstawicieli polskich elit napisałam m.in.
W maju 2012 pod groźbą utraty pracy podpisałam protokół egzaminu dyplomowego jednego z dyplomantów, który przeprowadzono na skutek manipulacji pani dyrektor nie tylko niezgodnie z ministerialnym rozporządzeniem, ale w ogóle niezgodnie z prawem. Pozostali członkowie komisji złożyli podpisy bez słowa komentarza i najmniejszego sprzeciwu.
Komorowski nie zareagował na list.
Przez całe moje życie starałam się przeciwstawiać fałszerstwom, także tym związanych z wystawianiem ocen. Zawsze oceniałam zgodnie z moją wiedzą i odczuciami. Swoje stanowisko uzasadniałam w sposób merytoryczny.
Moja postawa była niewątpliwie jednym z powodów ataków na mnie.
Podczas pełnienia przeze mnie funkcji kierownika sekcji jedna z uczennic nie zaliczyła egzaminu dyplomowego. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek wcześniej miało miejsce takie zdarzenie, a bardzo dobrze pamiętałam występy uczniów i ich rozwój w kolejnych klasach.
Poczynania wspomnianej osoby obserwowałam, kiedy była jeszcze uczennicą szkoły podstawowej. Byłam pełna obaw, co będzie w starszych klasach. Sprawiała wrażenie, jakby zupełnie nie była zainteresowana nauką gry na fortepianie. Kiedy pytałam jej nauczycielkę, Marię Kunę dlaczego wysyła ją na konkursy, twierdziła, że to na życzenie ambitnych rodziców. Okazało się, że prezentowane przez dziewczynkę umiejętności były wynikiem tresury i bezmyślnego realizowania poleceń nauczycielki. Ten patologiczny sposób „wyuczania” jest często stosowany przez słabszych nauczycieli. Oczywiście nie ma on nic wspólnego z artyzmem i może przynieść jedynie krótkotrwały efekt. Tak prowadzeni uczniowie nie mają jednak szans na rozwój w szkole średniej. Tak było również w tym przypadku. Nie przyzwyczajona do myślenia, analizy tekstu i związanych z tym poczynań uczennica nie radziła sobie w PSM II stopnia. Przepychana z klasy do klasy, mimo sprzeciwu komisyjnych jednostek, dobrnęła do dyplomu.
Poziom wykonywanych podczas recitalu utworów był żenujący. Jej umysł po prostu nie nadążał za rozbieganymi bez ładu i składu palcami. Szwankowała pamięć. Nie było więc mowy o oddechu, czasie, spokoju, realizacji wymagań stylistycznych i przemyśleń interpretacyjnych. Nie panowała nad formą.
Po egzaminie dyplomowym poprosiłam jej nauczycielkę, aby odniosła się do tego czego byliśmy świadkami. Z wypowiedzi Kuny wynikało, że właściwie było nieźle. Recital oceniła pozytywnie. Pozostali członkowie komisji zachowywali się, jakby bali się odezwać i nie mogli się zdecydować, kto pierwszy zabierze głos. Wreszcie usłyszałam zdanie „trzeba jej dać tróję, bo będą kłopoty z ministerstwem”. Było to stwierdzenie bardzo interesujące, szczególnie, że wypowiedział je Ekspert Centrum Edukacji Artystycznej. Nikt z komisji nie wypowiedział się na temat przeprowadzonego egzaminu w sposób merytoryczny.
Zabrałam głos. Stanowczo zaprotestowałam przeciw wystawieniu pozytywnej oceny i uzasadniłam merytorycznie swoje stanowisko. Odbyło się głosowanie. Większością głosów zadecydowano, że nie można zaliczyć tego dyplomu. Po wakacjach uczennica przystąpiła do egzaminu poprawkowego i zaliczyła go we wrześniu 2011 roku.
Małgorzata Głuchowska, 13 lipca 2019