Doświadczenie zawodowe

Komentarz do artykułu Morgan Sondelmeier w The Telegraph The Uber ruling is meddlesome over-regulation – which will ultimately backfire, Wyrok w sprawie firmy Uber jest nadmierną ingerencją i przyniesie niekorzystne skutki, 19 lutego 2021. Wersja angielska: Work experience.


Lech S Borkowski comment The Telegraph 19 February 2021Lech S Borkowski, komentarz w The Telegraph 19 lutego 2021

19 Lutego 2021 20:43

Wątpię, by autorka pracowała na najniższych szczeblach samozatrudnienia. Wygláda na to, że nie kontaktowała się z samymi pracownikami Ubera. Wydaje się jej, że może pisać w imieniu wszystkich innych, nie mając doświadczenia podobnego rodzaju ani nie zbierając opinii pracowników Ubera.

Kiedy przyjechałem do Londynu w 2016 roku, musiałem szybko znaleźć pracę. Przyjechałem, bo zostałem zwolniony z uniwersytetu w Polsce, gdzie pracowałem jako profesor fizyki. Moja żona pianistka została zwolniona z pracy w państwowej szkole muzycznej. Nasza rodzina od bardzo dawna jest obiektem ostrych represji z powodów politycznych. Byliśmy zadłużeni i bardzo narażeni na utratę mieszkania w Polsce, za które wciąż spłacamy kredyt hipoteczny.

Chociaż mam wysokie kwalifikacje i doktorat uniwersytetu amerykańskiego, nikt nie czekał na mnie na terminalu autobusowym Victoria, gdzie przyjechałem pewnego czerwcowego poranka. Nie było komitetu powitalnego ani czerwonego dywanu. Nawet pokój, który zarezerwowałem przed wyjazdem z Polski, stał się nagle niedostępny.

W mojej pierwszej pracy sprzątałem sieć restauracji w nocy. Byłem zatrudniony przez belgijską sieć restauracji mającą wiele lokali w centrum Londynu. Moje podstawowe prawa były naruszane. Nie płacono mi za transport między restauracjami i za czas spędzony na przemieszczaniu się z jednego lokalu do drugiego. Czytałem ustawę regulującą płace pracowników w tych okolicznościach i było jasne, że firma naruszyła prawo. Nikt jednak nie chciał mnie słuchać. Mój litewski partner i ja zostaliśmy ostatecznie zwolnieni po 99 nocach ciągłej pracy bez czasu wolnego. Proponowano nam jedną noc wolną w tygodniu, ale nie tydzień wolnego po kilku tygodniach ciągłej pracy. Nasza propozycja miała większy sens, ponieważ dałaby nam czas na podróżowanie i odwiedzanie rodziny. Jedna noc w tygodniu mogła tylko zaburzyć nasz zegar biologiczny, nie dając żadnych korzyści. Otrzymaliśmy część należnych pieniędzy kilka miesięcy później po tym, jak wysłałem e-mail z wyszczególnieniem kwot, które firma nam jest winna i podstawą naszych obliczeń.

Było to poniżające doświadczenie.

W następnej pracy byłem samozatrudnionym roznosicielem ulotek. Teoretycznie byłem podwykonawcą firmy zajmującej się dystrybucją ulotek. Jednak w rzeczywistości byliśmy pracownikami. Każdego dnia musieliśmy pojawiać się w określonym miejscu gdzieś w Londynie o określonej porze i nie mieliśmy nic do powiedzenia na ten temat. Można było to tylko zaakceptować lub nie podejmować pracy. Czas rozpoczęcia nie podlegał negocjacji, nawet jeśli należało stawić się na obrzeżach Londynu na przykład o godzinie 6 rano z powodu wyjazdu do pracy daleko poza Londyn, gdy koordynator akcji ulotkowej nie chciał opóźnić czasu rozpoczęcia. Przejazd przez Londyn zajmuje parę godzin. Pracowaliśmy pod ścisłym nadzorem. Każdy kierownik zmiany był również osobą samozatrudnioną. Mówił nam, czego firma od nas oczekuje. Dziwaczne, prawda? Reprezentował wprawdzie firmę, ale nie był jej pracownikiem.

Byłem zmuszony przychodzić do pracy w stroju sportowym, chociaż nie powodowało to ani lepszej ani szybszej pracy. Było to po prostu mniej wygodne. Pewnego dnia byliśmy filmowani, wykonując jogging podczas dostarczania ulotek. Nie wyraziłem zgody na filmowanie. Najwyraźniej zrobiono to, aby zaimponować niektórym klientom. Zarówno filmowanie, jak i zmuszanie do biegania było upokarzające. Nie było jednak zbyt dużego wyboru. Wyrażenie krytycznego poglądu w pewnej sprawie spowodowało wezwanie do biura w zachodnim Londynie, gdzie najpierw kazano mi czekać pół godziny, po czym nastąpiła nieprzyjemna rozmowa z szefem biura. Celem było oczywiście zademonstrowanie, jak nieistotnym jest ktoś w mojej roli. Całkowicie upokarzające, ogromna strata czasu.

Firma chciała prezentować wizerunek osób wykonujących pracę dla zabawy i zarabiających przy okazji trochę pieniędzy. Logo firmy zawiera sylwetkę biegacza. Została ona oceniona bardzo pozytywnie w konkursie telewizyjnym kilka lat wcześniej. Rzeczywistość jest jednak inna.

Miałem także do czynienia z zastraszaniem i innymi niedogodnościami. Byłem więc czasami nękany w imieniu firmy przez innego samozatrudnionego podwykonawcę. To nienormalne. Zdarzały się też sytuacje kojarzące się z niewolnictwem, kiedy siedzieliśmy w samochodzie gdzieś poza Londynem i nikt nie mógł powiedzieć, jak długo będzie trwała taka sytuacja. To był rezultat czyjegoś złego planowania i nie płacono nam za czas spędzony na czekaniu.

Firma nie robiła nic, aby zatroszczyć się o potrzeby fizjologiczne. W tej pracy chodzi się nieprzerwanie przez 6-8 godzin. Co zrobić, jeśli pojawia się potrzeba fizjologiczne? Było to traktowane jako problem roznosiciela a nie firmy. Praca rozpoczyna się i kończy o o wyznaczonych godzinach. Przerwy na wizyty w toalecie nie były częścią harmonogramu i firma ignorowała ten problem.

Czy autorka artykułu ma podobne doświadczenie zawodowe?

Jeśli ktoś chciałby uzyskać więcej informacji na ten temat, może skontaktować się ze mną za pomocą Twittera.

@LechSBorkowski