Egzaminy Szkolne i Falsyfikacja Ocen w Państwowej Szkole Muzycznej

W Państwowej Szkole Muzycznej w Zielonej Górze oceny semestralne wystawiano na podstawie przesłuchań półrocznych oraz egzaminów końcoworocznych. Przesłuchania półroczne sekcji pianistycznej odbywały się zwykle w styczniu lub na przełomie grudnia i stycznia. Egzaminy końcowe odbywały się zwykle na przełomie maja i czerwca. Uczniowie prezentowali program grany z pamięci. Zwykle rozpoczynali występ gamą wylosowaną lub wybraną przez komisję. Występy oceniała komisja składająca się z kierownika sekcji i nauczycieli należących do sekcji. Podczas egzaminów dyplomowych funkcję przewodniczącego komisji pełnił dyrektor szkoły. Fałszowanie ocen w takich warunkach jest działalnością zbiorową i przebiega pod dyktando dyrektora i wspierających go funkcjonariuszy. Osoba sprzeciwiająca się fałszerstwom poddawana jest ostrym represjom zmierzającym do usunięcia jej z pracy. Metodologia tych działań należy do abecadła komunizmu.

Po wykonaniu przygotowanego programu nauczyciel przedmiotu głównego w krótkich słowach charakteryzował swego wychowanka, jego występ i proponował ocenę. Następnie wypowiadały się inne osoby, po czym ustalano wspólne stanowisko w postaci oceny ostatecznej. Czasami o ocenie decydowano większością głosów. Próbowano też rozwiązań czysto matematycznych, na przykład licząc średnią z tabel oceniających technikę, pamięć, styl, interpretację i ogólne wrażenie artystyczne. Od pewnego czasu, szczególnie w PSM I stopnia „oceniała” klika, pozostali milczeli. Nigdy nie oceniano na podstawie jednolitego i przejrzystego systemu oceniania, który byłby wynikiem merytorycznej dyskusji członków Rady Pedagogicznej, podejmującej decyzje w sposób przemyślany i zgodny z obowiązującym prawem.

9 stycznia 2014, 10.00

Przesłuchania półroczne

Około 10.00 weszłam do budynku Państwowej Szkoły Muzycznej przy ul. Niepodległości w Zielonej Górze. Porozmawiałam chwilę z mamą i babcią mojej uczennicy, które oczekiwały na korytarzu. Uściskałam przed występem uczennicę  i weszłam do auli. Na środku sali na wysokości drzwi wejściowych stał stół składający się ze złączonych ławek szkolnych pokrytych zielonym, grubym suknem. Za stołem siedziały osoby należące do składu komisji egzaminacyjnej: dyrektor, wicedyrektor, kierownik sekcji pianistycznej i trzy nauczycielki. Lato zaprosiła mnie do stołu i wskazała miejse. Usiadłam pomiędzy nią i jedną z moich koleżanek z sekcji.

Podczas przesłuchań panowała bardzo specyficzna atmosfera. Dyrektor witała wchodzące dzieci nienaturalnym uśmiechem, zagadywała je, zachwycała się ich urodą, podziwiała sukieneczki i karteczki z programami ozdobionymi kwiatkami, nutkami, ale niestety często pozbawionymi informacji o tonacji, opusach, a nawet nazwiskach kompozytorów. Te dziwaczne zabiegi dyrektora nie sprzyjały oczywiście skupieniu i koncentracji, które są tak potrzebne w czasie publicznego  występu.

W wykonaniu dyrektora szkoły były to czynności z gatunku infantylnych, ale zaplanowane i wykonywane regularnie przy okazji różnych zgromadzeń w szkole. Nie było to zatem odstępstwem od narzuconej normy. Przeciwnie, było tej normy potwierdzeniem i odciskaniem jej w warunkach egzaminacyjnych. W metodologii komunistycznej różnorodne techniki kontroli i utrzymywania inicjatywy podczas zgromadzeń publicznych odgrywają rolę zasadniczą. Dlatego, biorąc pod uwagę całość sytuacji w Polsce, zarówno kontekst społeczny, jak i kontekst historyczny, interpretować taką sytuację należy jako wynik szkoleń i zgodny z zalecanym scenariuszem, przemyślany element postępowania funkcjonariusza.

W czasie, kiedy pełniłam funkcję kierownika sekcji pianistycznej, wielokrotnie zwracałam nauczycielom uwagę na cały proces przygotowania ucznia do występu. Do spraw elementarnych należało uświadomienie uczniowi, nad jakim programem pracuje. W mojej klasie następowało to już podczas pierwszego etapu pracy nad utworem. Na ostatnią lekcję przed przesłuchaniami uczniowie przynosili karteczki z napisanym programem występu. Wspólnie dbaliśmy o to, aby poprawnie napisać imię i nazwisko kompozytora, nazwę utworu lub jego tytuł oraz tonację, opus i numer. Oczywiście każdy z moich uczniów miał, w zależności od klasy, podstawową lub bardziej zaawansowaną wiedzę na temat formy utworu, narodowości kompozytora, epoki, której był przedstawicielem i spraw stylistycznych z tym związanych. Zawsze starałam się, by moi uczniowie grali świadomie, w sposób przemyślany i zaplanowany.

Po przerwie kończącej przesłuchania poprzedniej klasy weszła moja uczennica. Dyrektor natychmiast zagadnęła M. i przypomniała o wycieczce szkolnej w której obie uczestniczyły. Po krótkim monologu wygłoszonym przez Lato M. zaczęła grać gamę. Kierownik sekcji M. Kuna przerwała występ po upływie około minuty i stwierdziła „nie mamy czasu.” Niemożność wykonania przygotowywanej gamy z problemami nie stanowiła problemu dla uczniów słabo przygotowanych. Przeciwnie, byli zachwyceni. Uczniowie starannie pracujący nad każdą pozycją programu byli rozczarowani i zdekoncentrowani. Nie przeszkadzało to jednak dyrekcji i kierownikowi sekcji. Postawa dyrektora i kierownika sekcji oznaczała, że gamy i tzw. problemy były traktowane jako dodatek nieistotny i właściwie zupełnie zbędny.

M. wykonała swój program bezbłędnie. Ponieważ jednak oczekiwałam większego przekonania i zaangażowania interpretacyjnego, oceniłam jej występ na czwórkę. Doskonale znałam umiejętności techniczne mojej uczennicy. Doceniając jednak jej starania włożone w przygotowanie do przesłuchań, dodałam plus. Inne osoby ze składu komisji, dyrektor i niektóre koleżanki, stwierdziły jednak, że moja uczennica zrobiła postępy i należy jej postawić piątkę. Zdziwiło mnie, że Lato tak gorliwie wspierała taką opinię. Słyszała przecież M. po raz pierwszy i nie mogła wiedzieć, czy poczyniła ona postępy i jaka mogła być ich skala. De facto M. otrzymała dwie oceny, moją i pozostałych osób z komisji.

Kolejna uczennica za bezrefleksyjne wyłomotanie programu otrzymała piątkę. Dziewczynka nie rozumiała o czym opowiada muzyka. Była po prostu wytresowana. Ocenę taką wystawiła wicedyrektor szkoły, która jednocześnie była jej nauczycielką. Ocenę argumentowała faktem, że rodzice dziecka to jakoby bardzo kulturalni ludzie. Argumenty tego rodzaju nie są oczywiście merytoryczne i nie mogą być brane pod uwagę. Nikt jednak tego faktu nie skomentował. Komisja milczała.

Jednej z uczennic nauczycielka prowadząca wystawiła piątkę. Dyrektor jednak zaprotestowała, że to za wysoko i nakazała wystawienie czwórki. Ja w myślach oceniłam występ uczennicy na dostateczny.

Większość dzieci otrzymywała piątki. Za nieporadne występy stawiano zwykle oceny dobre.

Uczestnicząc w tej farsie, zadawałam sobie wiele pytań. Sprawą podstawową jest oczywiście konieczność trzymania się jednolitej i przejrzystej metodologii wystawiania ocen, w tym wyraźnie określonej roli nauczyciela i roli komisji. W jaki sposób te zagadnienia są uregulowane w przepisach? Wystawienie oceny w szkole jest wynikiem działania szkoły jako instytucji publicznej i w związku z tym jest regulowane przepisami państwowymi.

Postanowiłam zapytać o to dyrektora. Zapytałam Lato, jak rozumieć jej pisemne polecenie, które nakazywało wpisanie ocen do arkuszy zbiorczych do 13 stycznia. Po tym terminie zaplanowane były kolejne przesłuchania uczniów klas starszych. W praktyce do arkuszy jedni nauczyciele wpisywali oceny, które wystawili sami, a inni wpisywali oceny komisji. Lato stwierdziła, że zgodnie z Wewnątrzszkolnym Systemem Oceniania (WSO) ocenę wystawia nauczyciel. To stwierdzenie w zderzeniu z faktami było oczywiście fałszerstwem.

Brak jednolitego systemu oceniania nie był jakimś niedopatrzeniem czy zaniedbaniem. Przeciwnie. Był planową prowokacją komunistyczną umożliwiającą dowolne manipulacje wystawianymi ocenami. Państwo przestępcze typu komunistycznego produkuje sprzeczności i fałszerstwa w sposób zaplanowany. Są one narządziem sprawowania władzy. Samo działanie instytucji, a zatem i państwa, jest świadomie, z pełną premedytacją, wyprowadzone poza obszar prawny. Jest to ta sama metoda, o której pisał Stanisław Mackiewicz w książce “Myśl w obcęgach”: metoda “dynamiki rewolucyjnej”.

20 stycznia 2014, podczas klasyfikacyjnego posiedzenia rady pedagogicznej, jeden z nauczycieli, skrzypek, zwrócił uwagę na fakt, że w jego sekcji najpierw ucznia oceniał nauczyciel, po czym komisja dyskutowała i dokonywała oceny. Część nauczycieli wpisała do arkuszy„swoje” oceny, inni wpisali oceny komisji. Nie wiedząc, który sposób postępowania jest prawidłowy, poprosił dyrektor o wyjaśnienia. Lato nie zamierzała niczego wyjaśniać. Wywołany temat skwitowała jednym zdaniem: „Trzeba będzie pochylić się nad tym problemem”.

Manipulacje i fałszerstwa trwały nadal.

W piśmie datowanym na 18 czerwca 2015 (L.dz. 591/2015) funkcjonariusz Kuna napisała m.in. o Wewnątrzszkolnym Systemie Oceniania uchwalonym rzekomo 31 sierpnia 2012 uchwalą rady pedagogicznej nr 47/2012. Było to jedno z wielu fałszerstw zawartych w przytoczonym piśmie. Żaden projekt WSO nie został przedstawiony, członkowie rady pedagogicznej nie dyskutowali na jego temat i nie podejmowali w tej sprawie żadnej uchwały. WSO powinien być częścią statutu szkoły. Statut także nie był przedmiotem dyskusji i uchwał rady pedagogicznej. Statut w szkole może wprowadzić tylko rada pedagogiczna. Zamiast tego podczas posiedzenia rady pedagogicznej rozdano karteczki następującej treści i nakazano je podpisać:

OŚWIADCZENIE

Ja niżej podpisany . . . pracownik Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Mieczysława Karłowicza w Zielonej Górze oświadczam, że zapoznałem się z nowym Statutem szkoły wraz z załącznikami i zobowiązuję się do jego przestrzegania.

podpis i data

oraz

OŚWIADCZENIE

Ja niżej podpisany . . . pracownik Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Mieczysława Karłowicza w Zielonej Górze oświadczam, że zapoznałem się z treścią Zarządzenia nr … Dyrektora szkoły z dnia 31 sierpnia 2012 r. w sprawie zmian w Regulaminie Pracy i zobowiazuję się do jego przestrzegania.

podpis i data

W Oświadczeniu dotyczącym Regulaminu Pracy numeru Zarządzenia nie podano.

Większość nauczycieli natychmiast podpisywała Oświadczenia. Karteczki zbierano i przekazywano dyrekcji. Należy zwrócić uwagę na fakt, że w pierwszym Oświadczeniu mowa jest o statucie szkoły. Statut szkoły jednak nie został uchwalony przez radę pedagogiczną. Nie można zatem wymagać od nauczycieli podpisywania oświadczeń powołujących się na dokument, który nie został wprowadzony do użytku zgodnie z prawem.

W piśmie datowanym na 24 czerwca 2015, PSM I i II st. 603/2015, Lato napisała:

Przypominam Pani o obowiązkach nauczyciela przedmiotu głównego dookreślonych w Statucie Szkoły w & 43. Wzywam Panią do natychmiastowego wywiązania się z Pani obowiązków i wypełnienia arkuszy ocen oraz świadectw szkolnych.

W przypadku dalszego uchylania się przez Panią od obowiazków nauczyciela zmuszona będę wyciagnąć wobec Pani konsekwencje służbowe.

Należy dodać, że świadectw szkolnych się nie wypełnia, bo wypełnione są komputerowo przez osoby do tej czynności upoważnione. Nauczyciel przedmiotu głównego składa jedynie swój podpis.

Pismo Lato miało zastraszyć i złamać Małgorzatę Głuchowską. Metoda typowo komunistyczna.

Lato nie wyciągnęła żadnych konsekwencji służbowych związanych z postawą MG dotyczącą braku podpisów MG w arkuszach ocen i na świadectwach  szkolnych.

21 stycznia 2015 pojawiło się Zarządzenie nr 59, w którym czytamy m.in.

Dyrektor Szkoły powołuje komisję do przeprowadzenia egzaminu klasyfikacyjnego.

Przewodniczący komisji: Renata Lato (…)

Egzamin Klasyfikacyjny z przedmiotu Fortepian główny odbędzie się 21 I 2015 o godz. 10.00 w auli PSM II stopnia. Uczennica U. Z. klasa V PSM II stopnia.

Podczas egzaminu MG wykonała m.in. I część koncertu ze swoja uczennicą. Pani dyrektor była zachwycona zarówno koncertem, jak i całym egzaminem. Uczennica otrzymała 23 punkty. Protokół podpisała powołana komisja. Brak było tylko podpisu nauczyciela prowadzącego. MG odmówiła podpisania protokołu. Dyrektor nie zareagowała i nie poprosiła o wyjaśnienia. Dyrektor powinien jednak wyjaśnić brak podpisu nauczyciela pod protokołem komisji.

Kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, gdzie żyję i zaczęłam analizować mechanizmy działania państwa przestępczego, przypomniały się obrazy z przeszłości, które wcześniej całkowicie ignorowałam.

W początkach lat dziewięćdziesiątych, starsza pani, która była wówczas sekretarką szkoły, przekazała mi do podpisania pismo. Bez wahania i czytania tekstu złożyłam na nim swój podpis. Sekretarka z dezaprobatą pokiwała głową i stwierdziła „Pani Małgosiu. Pani zawsze taka uśmiechnięta. Pani podpisałaby wszystko. Pani nie wie, co się tutaj dzieje”. Na pytanie „A co się dzieje?” nie uzyskałam odpowiedzi.

Małgorzata Głuchowska

1 lipca 2018