mgr Małgorzata Głuchowska
Nauczyciel fortepianu
Kierownik sekcji pianistycznej
PSM I i II st. w Zielonej Górze
[…]
Zielona Góra
dr Zdzisław Bujanowski
Dyrektor Centrum Edukacji Artystycznej
ul. Brzozowa 35
00-258 Warszawa
Zielona Góra, 1 lutego 2012
Szanowny Panie Dyrektorze,
Dzięki interwencji telefonicznej Głównego Wizytatora CEA mgr Wacława Kłaputa 12 stycznia 2012 otrzymałam dwa pisma zwane protokołami:
• ze spotkania nauczycieli sekcji pianistycznej z 18 listopada 2011 (protokolant H. Górna)
• oraz z zebrania sekcji pianistycznej w dniu 25 listopada 2011 (protokolant I. Ochniowska)
Jest to kolejny dowód na patologię. Czy każdy dokument, który mi się należy z urzędu, będzie mi dostarczony przez dyrektor Małaczyńską bądź podwładną panią Górną dopiero po interwencji Głównego Wizytatora CEA?
Z protokołu z 25 listopada dowiedziałam się, że istnieje protokół z zebrania sekcji pianistycznej z dyrektorem i wicedyrektorem z 27 października 2011, w którym brałam udział. Pani Małaczyńska oświadczyła mi na piśmie, że zwołała je na polecenie wizytator Karcz. W pierwszej części poruszano sprawy programowe związane z rozporządzeniem MKiDzN z 25 lutego 2011. Większą część tego spotkania wypełnił jednak monolog pani Górnej, która publicznie pastwiła się nad kierownikiem sekcji pianistycznej. Ponieważ dyrektor szkoły nie reagowała, nie śmiała zareagować pani wicedyrektor ani nikt z uczestniczących w zebraniu. Wystąpienie pani Górnej było oczywistą prowokacją i musiało być szczegółowo uzgodnione z dyrektor Małaczyńską. Najwyraźniej, po dwóch latach prowokowania mnie przez panią Górną na zebraniach sekcji pianistycznej zadecydowano, że nadszedł czas na atak frontalny. Ponieważ doszłam do wniosku, że awanturnictwo pani Górnej nie wymaga specjalnego komentarza — wszyscy przecież widzieli z jak bezsensownym i prowokującym atakiem mają do czynienia, moja wypowiedź ograniczyła się do dwóch zdań zawartych w dokumentacji jaką złożyłam pani Karcz w dniu 14 listopada 2011. Na zebraniu odbytym 27 października 2011 r. nie powołano protokolanta. Kto więc protokołował to zebranie i gdzie jest protokół? Dlaczego do tej pory kierownik sekcji pianistycznej nie został zaznajomiony z jego treścią? Jeśli ktoś rzeczywiście stworzył dokument, który miałby pełnić role protokołu, byłby to ważny precedens w dziedzinie tworzenia tajnych protokołów z jawnych zebrań szkolnych.
Pani Iwona Ochniowska, która protokołuje również posiedzenia Rad Pedagogicznych, pisze w protokole z zebrania członków sekcji pianistycznej z 25 listopada 2011, że protokoły zebrań z 27 października i 1 8 listopada zatwierdzono jednogłośnie. W związku z tym zadaję następujące pytania.
1. Jak to możliwe, żeby osoby, które nie uczestniczyły w zebraniu 18 listopada, zatwierdziły kłamliwe treści zawarte w tzw. protokole,?
2. Dlaczego pani Ochniowska pisze, że w zebraniu 25 listopada uczestniczyło 14 osób, jeśli na liście obecności figuruje 11 podpisów?
3. Dlaczego w Księdze zarządzeń dyrektora szkoły nie ma śladu, że dyrektor takie zebranie zwołała 25 listopada 2011 ?
4. Dlaczego zwołała je potajemnie, nie informując o swoich zamiarach kierownika sekcji pianistycznej?
5. W protokole pojawia się również stwierdzenie, że należy znowelizować programy dla przedmiotu fortepian dodatkowy oraz fortepian (obowiązkowy). Wykazałam wcześniej, że te programy nie mogą być uznane za obowiązujące, skoro napisała je pani Łukasiewicz, nie posiadająca odpowiednich kwalifikacji do ich napisania. W 2009 roku miała bowiem tylko średnie wykształcenie ogólnokształcące i muzyczne. Wynika stąd wniosek, że szkoła funkcjonuje bez programów nauczania do niektórych przedmiotów. Deklarację, według jakiego programu nauczamy, należy złożyć na początku roku szkolnego — to sprawa oczywista. W ciągu roku każdy odpowiedzialny nauczyciel dostosowuje program i metody nauczania do indywidualnych możliwości ucznia, ale robi to w sposób przemyślany i zaplanowany, tak, aby osiągnąć jak najlepsze efekty na zakończenie każdej klasy i aby uczeń mógł bez przeszkód kontynuować naukę w kolejnych etapach edukacyjnych zgodnie z wymogami zawartymi w podstawie programowej.
Zarówno pani Łukasiewicz jak i pani Ochniowska odbywają staż na nauczyciela dyplomowanego. Jak już wspominałam, pani Łukasiewicz znana jest przede wszystkim z pełnienia funkcji Przewodniczącej NSZZ Solidarność, a pani Ochniowska z pięknego charakteru pisma oraz niezwykłej uległości w stosunku do dyrekcji. Obie zostały zgłoszone do nagrody dyrektora CEA. Kiedy zapytałam, co jest powodem zgłoszenia tych pań do nagrody, pani Małaczyńska nie umiała mi udzielić odpowiedzi na to pytanie.
Wróćmy jednak do meritum sprawy. W tzw. protokole pani Ochniowskiej znajdują się treści niezgodne z prawdą, czyli mamy do czynienia z kolejnym sfałszowanym dokumentem. Czy jest to działanie świadome, czy ktoś wywiera presję na panią Ochniowską? Jak wyglądają protokoły Rad Pedagogicznych, których nikt nigdy nie odczytuje publicznie? Czy również zawierają nieprawdziwe informacje?
Protokół pani Górnej z 18 listopada to kolejny przykład nieprawości i fałszu. Zarówno upomnienie związane z zebraniem kierowników sekcji jak i nagana za rzekomo nieodpowiednie zachowanie na zebraniu 18 listopada 2011 były odwetem za prawość i dociekliwość Przewodniczącej Rady Rodziców. W wielu momentach tego zebrania byłam po prostu zagłuszana, kiedy usiłowałam prowadzić zebranie punkt po punkcie. Najwięcej mówiły pani Górna i pani Łukasiewicz. Ja mówiłam znacznie mniej. Co ciekawe, pani Łukasiewicz miała mnóstwo do powiedzenia zupełnie nie na temat i nikt jej w tym nie przeszkadzał. Nikt nie przeszkadzał też pani Górnej. Wiadomości o nałożonych karach zawarte w odpowiednich pismach dyrektor Małaczyńska przekazała mi 29 listopada 2011 roku w obecności świadka — pani Aleksandry Budrewicz, po tym, jak sekretarz szkoły czyli pani Aleksandra Budrewicz odmówiła mi przekazania dokumentacji finansowej Rady Rodziców, na kilka godzin przed odwołaniem mnie z pełnionej od września funkcji Przewodniczącej Rady. To niewiarygodne, ale jednak możliwe. Szczególnie, kiedy wszystkie nieprawości wspiera pani wizytator Karcz, doskonale zdając sobie sprawę od początku, jakie mogą być konsekwencje takiego postępowania (załącznik 1).
Ponieważ upomnienie zawiera stwierdzenie, że uraziłam obecnych na zebraniu, więc odbierając je pozwoliłam sobie na piśmie poprosić o podpisy urażonych. Nie mam do tej pory wiedzy, aby ktokolwiek, oczywiście oprócz pań Górnej i Malaczyńskiej, miał do mnie jakieś pretensje. Ponieważ w czasie mojej nieobecności dyr. Małaczyńska zleciła gorączkowe pisanie programów, moje sekcyjne koleżanki musiały wykonać to polecenie. Jednak chciały to zrobić w konsultacji ze mną i wystosowały do dyr. Małaczyńskiej pismo, w którym prosiły, aby odroczono termin złożenia programów do mojego powrotu do pracy po zwolnieniu lekarskim. Dokument ten podpisały również osoby obecne na zebraniu 18 listopada 2011 (z wyjątkiem pani Górnej).
Jak miało wyglądać zebranie 18 listopada 2011, przedstawiłam w dokumencie, który mam nadzieję jest w posiadaniu CEA. A jak to zebranie wyglądało w rzeczywistości, wie m.in. pani wicedyrektor, którą zaprosiłam na nie w charakterze obserwatora. Mam zwyczaj dokładnie przygotowywać się do prowadzonych zebrań i zaraz po jego zakończeniu złożyłam ten dokument pani wizytator. Nie mam żadnych informacji, żeby ktoś z nadzoru rozmawiał z panią wicedyrektor na ten temat. Należy podkreślić, że pani Małaczyńska z panią Górną bez porozumienia z kierownikiem sekcji i wiedzy jej członków, pomijając normalną drogę służbową, zamieściły na stronie internetowej szkoły anons z zaproszeniem na III Prezentacje Pianistyczne Najmłodszych wraz z regulaminem tej imprezy (załącznik 2). Na zebraniu 18 listopada próbowałam uporządkować m.in. sprawę regulaminu, którego treść nie zawiera przejrzystych kryteriów oceny uczestników, umożliwiając zupełnie dowolne manipulacje w kwestii przyznawania nagród. Napotkałam na bezwzględny opór pani Górnej, która stwierdziła, że bliżej niesprecyzowane „oczarowanie” jury jest wystarczającym kryterium przyznania nagrody. Mając na uwadze wcześniejsze awantury wywołane przez panią Górną przy aktywnym wsparciu.pani Małaczyńskiej, mam podstawy do przypuszczeń, że nieprecyzyjny regulamin imprezy ma po prostu ułatwiać niemerytoryczne decyzje jury w celu m.in. budowania pozycji środowiskowej pani Górnej, opartej na rozdawaniu nienależnych nagród.
W normalnej szkole za samowolę polegającą na ogłaszaniu imprezy bez powiadamiania kierownika sekcji pani Górna tłumaczyłaby się przede mną, a pani Małaczyńska przed panią wizytator Karcz. Od dawna zdaję sobie sprawę, że jestem bardzo niewygodną osobą w panującym układzie. Jestem niezwykle dokładna, wymagająca i bezkompromisowa, ale jednocześnie lubiana i szanowana. Kiedy byłam młodą nauczycielką, pani Karcz powierzyła mi funkcję koordynatora nadzoru pedagogicznego. Szybko zaczęłam zjednywać sobie sympatię zarówno dyrektorów szkół, jak i nauczycieli w regionie. Zasiadając w Jury konkursów, oceniałam zgodnie z moimi odczuciami i wiedzą, będąc w zgodzie z sumieniem i nie robiąc ukłonów w stronę organizatorów, jak zarzuciła mi w pewnym momencie pani Karcz. Dzięki ciężkiej pracy zaczęły się pojawiać małe sukcesy. Zaczęli mnie doceniać moi byli profesorowie, dla których stałam się nie tylko młodszą koleżanką, ale i pełnoprawnym partnerem. Po ośmiu latach pracy zdecydowano, że zostanę kierownikiem sekcji pianistycznej PSM I i II stopnia w Zielonej Górze. Jednak mój awans skutecznie zablokowała pani wizytator Karcz, bezzasadnie podważając moje kwalifikacje zawodowe (załącznik 3 i 4). Nigdy potem nie rozmawiała ze mną na ten temat. Do dnia dzisiejszego nie wiem, dlaczego to zrobiła. Kiedy prosiłam ją o pomoc w październiku 2011, miałam nikłe nadzieje, że zatrzyma jednak tę machinę zła i wszystko wróci do względnej normalności. Myliłam się. Pani Karcz jednak nie zrobiła tego, co należy do jej obowiązków i współpracowała z panią Górną i panią Małaczyńską w tym procesie destrukcji mojej osoby jako kierownika sekcji i Przewodniczącej Rady Rodziców. Ani rozmowy przeprowadzane z mojej inicjatywy, ani moje pisma (załącznik 5 i 6) nie wpływały na poprawę sytuacji. Panie Górna i Małaczyńska działały i działają nadal w przekonaniu, że są absolutnie bezkarne.
Szczytem bezczelności pani wizytator było ostatnie pismo, w którym m.in. informuje mnie, że powinnam zwrócić się do Rady Rodziców, aby się dowiedzieć, jakie stanowisko przedstawiła p. Karcz na zebraniu Rady w dniu 15 grudnia na temat moich działań jako przewodniczącej Rady.
Należy tu dodać, że zataiła przede mną fakt uczestniczenia w tym zebraniu, chociaż rozmawiałyśmy kilka minut przed rozpoczęciem zebrania i wiedziała, że zebranie z wizytatorem Kłaputem było ustalone na 19 grudnia 2011.
Zajrzałam jednak do protokołu napisanego przez pana Mundrego, wówczas sekretarza Rady Rodziców, a dziś jej Przewodniczącego. Pisze on tam m.in., że na zebraniu 19 grudnia padnie pytanie, czy Rada może prawomocnie funkcjonować do momentu uzupełnienia składu Rady. Ponieważ byłam obecna na tym spotkaniu oświadczam, że takie pytanie nie padło i w związku z tym nie udzielono na nie odpowiedzi. Również do tej pory nikt mi nie udzielił odpowiedzi na pytanie, czy za kadencji pani dyrektor Malaczyńskiej istniała jakakolwiek reprezentacja rodziców, którą można określić mianem niezależnego organu, jakim powinna być prawidłowo funkcjonująca rada opierająca swoje działania na ustaleniach zawartych w Regulaminie? W protokole z 15 grudnia jest napisane, że Rada Rodziców pozytywnie zaopiniowała plan finansowy szkoły przedstawiony przez dyrektor Małaczyńską w dniu 19 września 2011. Problem w tym, że pani dyrektor nie przedstawiła w tym dniu planu finansowego szkoły. Tak jak wspominałam, są jeszcze inne przykłady fałszowania dokumentacji Rady, co oczywiście mogę opisać w dalszych pismach.
Na spotkaniu z panem Kłaputem zadałam zgromadzonym pytanie, dlaczego nie chcą wyjaśnienia spraw finansowych. Wystarczyłoby zadać tylko kilka pytań byłej przewodniczącej, pani Terentowicz. Do dnia dzisiejszego ani pan Kłaput, ani nikt oprócz mnie nie rozmawiał z panią Terentowicz.
Spotkanie z panem Wizytatorem powinno być protokołowane. Czy ktoś je protokołował? Gdzie jest protokół z tego zebrania?
Kiedy sprawdzałam księgę protokołów w styczniu, przed wyborami uzupełniającymi do Rady Rodziców, protokołu z zebrania 19 grudnia 2011 z udziałem pana Kłaputa jeszcze nie było.
Rada Rodziców funkcjonuje w naszej szkole jako organ całkowicie podporządkowany dyrektor Małaczyńskiej. Warto np. wspomnieć, że na przełomie maja i czerwca 2011 r., po szkolnym koncercie w Filharmonii Zielonogórskiej pani Małaczyńska proponowała mojemu mężowi prowadzenie księgowości Rady Rodziców i korespondencji z rodzicami w imieniu Rady Rodziców, mimo, że mój mąż nie ma doświadczenia w prowadzeniu ksiąg finansowych. Oczywiście nie wyraził na to zgody. Cały przebieg tej rozmowy, w której brałam udział ja, mój mąż i dyrektor Małaczyńska, świadczył dobitnie o tym, że (a) to dyrektor Małaczyńska podejmuje decyzje personalne o obsadzie funkcji w Radzie Rodziców, (b) dyrektor Małaczyńska podejmuje decyzje przypisane ustawowo Przewodniczącemu i całemu składowi Rady, łamiąc tym samym ustawę o systemie oświaty.
Ponieważ poinformowano mnie oficjalnie, że sprawę skargi, jaką wniosłam jako Przewodnicząca Rady Rodziców badał w dniach 19 i 20 grudnia 2011 Główny Wizytator CEA mgr Wacław Kłaput, proszę o udostępnienie protokołu z wyników przeprowadzonej przez niego kontroli (w rozmowie telefonicznej z 12 stycznia pan Wizytator poinformował mnie, że protokół ten po niewielkich zmianach podpisała pani Małaczyńska). Odwołano mnie bezpodstawnie z funkcji Przewodniczącej. Rady Rodziców stosunkiem głosów 4:3, dając tym samym jednoznaczny sygnał dla całej społeczności szkoły, że patologiczny układ związany z panią dyrektor i panią Górną stoi ponad ustawą o systemie oświaty. Jak to możliwe? Dotychczasowy brak reakcji nadzoru na tę sytuację potwierdza, niestety, tę konkluzję. Jeśli należałoby kogoś odwołać z funkcji pełnionej w Radzie Rodziców, bądź w ogóle usunąć z jej składu, to przede wszystkim (1) pana Mundrego za fałszowanie protokołów i niedopuszczenie do głosowania nad proponowanym przeze mnie regulaminem Rady, (2) panią Górną za sabotaż prac Rady Rodziców (wspólnie z panem Mundrym) w okresie od września do końca listopada 2011 r.
W związku z moją kolejną skargą z 7 grudnia 2011 dotyczącą m.in. poniżania mnie, szykanowania i znęcania się nade mną przede wszystkim jako nauczycielem i kierownikiem sekcji, proszę o pisemną informację, kiedy zaczęła się kontrola podniesionych przeze mnie problemów, kto prowadzi tę sprawę i jakie są wyniki postępowania.
Chciałabym także wiedzieć, czy zgodne z istniejącymi procedurami i obowiązującym prawem jest zapoznawanie osoby postronnej z zawartością teczki zawierającej dokumentację związaną z awansem zawodowym na nauczyciela dyplomowanego. Gdy weszłam na przełomie czerwca i lipca do pokoju nauczycielskiego, który jest przedpokojem gabinetu pani wizytator, ujrzałam panią Karcz przekazującą informacje zawarte w mojej dokumentacji pani Renacie Lato, która jest dyrektorem PSM I stopnia w Krośnie Odrzańskim. Pani Lato skrzętnie zapisywała przekazywane jej informacje. Jaki był cel takiego postępowania? Z czyjej inicjatywy pani Lato otrzymała wgląd w moją teczkę awansu zawodowego?
Pani Małaczyńska wykazała się niemocą decyzyjną w stosunku do pani Górnej. Pani Karcz zachowuje się tak, jakby nie miała wpływu na postępowanie pani Małaczyńskiej. Ciekawy jest fakt, że na pytania zawarte w piśmie z 5 i 20 grudnia pani Karcz odpowiada pismem z 14 grudnia, które jest odpowiedzią na oba moje pisma. Uległ zmianie tylko numer pisma (załącznik 7 ma nr 629, a załącznik 8 ma numer 644, mimo że treść obu pism oraz datowanie ich jest identyczne).
Przesyłam ostatnie pismo pani Małaczyńskiej (załącznik 9). Plakaty oraz programy zaprojektowałam sama, tak jak robię to od czterech lat (załącznik 10). Zapłaciłam za ich wydruk z własnych pieniędzy i jeśli zaistniałaby taka potrzeba, zapłaciłabym także za vwnajęcie sali, bo to ja jako kierownik sekcji jestem odpowiedzialna za organizację tego koncertu, którego tradycja sięga już dziesięcioleci.
Mimo wszystko ufam jednak panie Dyrektorze, że przywróci Pan ład i porządek w zielonogórskiej placówce artystycznej i będę mogła spokojnie wykonywać swoje dotychczasowe obowiązki. Od września 2011 r. pani Małaczyńska stara się uniemożliwić lub maksymalnie utrudnić wykonywanie moich normalnych obowiązków służbowych. Zjawisko to określane jest w literaturze fachowej mianem wykluczenia. Polega ono na niedostarczaniu informacji, sprzecznej z prawem eliminacji z procesu podejmowania różnych decyzji, na bezwzględnym niszczeniu wizerunku, na aranżowaniu różnych prowokacji, co udokumentowałam w swoich pismach. Jest to działanie na szkodę całej szkoły i jej społeczności.
Metoda zastosowana przez panie Małaczyńską, Górną oraz wizytator Karcz polega na zmasowanym ataku przy jednoczesnym zastraszeniu zaatakowanej jednostki i jej otoczenia, odizolowaniu zaatakowanego od wszelkich prób wsparcia publicznego w celu szybkiego zniszczenia odporności psychicznej, co w konsekwencji prowadzi zwykle do rozstroju nerwowego lub co najmniej długotrwałej depresji. Jest to w pewnym sensie metoda standardowa i zwykle skuteczna, o czym można przekonać się z mediów, gdzie czasem przedstawiane są historie tego typu. Rzadko się zdarza, by zaatakowany długo wytrzymywał taki sadystyczny atak. Słowo „sadyzm” jest tu jak najbardziej na miejscu. Dla mnie jest to doświadczenie, dzięki któremu znacznie lepiej rozumiem związek między różnymi dziedzinami sztuki. I również dzięki temu znacznie lepiej rozumiem najnowszą historię Polski. Wybierając się na studia w Akademii Muzycznej w Poznaniu, nie wiedziałam, że w dalszej perspektywie doprowadzą one mnie do swego rodzaju iluminacji. Z tego względu muszę stwierdzić, że z pewnością warto dawać świadectwo prawdzie. Tego samego oczekuję od Pana. Jest to bardzo ważny test również dla całej instytucji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Z poważaniem
mgr Małgorzata Głuchowska
Kierownik sekcji pianistycznej
PSM I i II stopnia w Zielonej Górze.