Poprosiłem dzisiaj w Sekretariacie Rektora o kopię umowy między naszym Uniwersytetem a firmą IBM podpisanej w 2006 roku, dotyczącej współpracy w zakresie praktyk studenckich. Z Sekretariatu odesłano mnie do Działu Nauczania. W Dziale Nauczania oznajmiono mi, że wspomnianej umowy tam nie ma i skierowano mnie do gabinetu Prof. Pilarczyka, Prorektora ds. studenckich. W Sekretariacie Prorektora Pilarczyka wskazano Sekretariat Rektora jako właściwego adresata mojej prośby.
Kilka minut później ponownie odwiedziłem Sekretariat Rektora. Nadal nie wiadomo było, gdzie znajduje się poszukiwana przeze mnie umowa. Tym razem powiedziano mi, że umowa wcale nie musi znajdować się w gmachu rektoratu. Stwierdziłem, że byłoby to nadzwyczaj dziwne, gdyby umowy podpisanej przez władze rektorskie i wzmiankowanej w sprawozdaniu Rektora z działalności uczelni za 2006 rok nie można było odnaleźć w gmachu rektoratu, ani dowiedzieć się, gdzie znajduje się jej kopia. Usłyszałem w odpowiedzi, że uniwersytet ma do czynienia z bardzo obszerną dokumentacją i różne dokumenty znajdują się w różnych miejscach.
Z ubolewaniem stwierdzam, że z prośbą o przekazanie kopii wspomnianej umowy zwracałem się do JM Rektora wcześniej dwukrotnie w 2011 roku, raz pocztą elektroniczną, a ponownie 3 listopada 2011 w formie pisemnej. Odpowiedzi nie otrzymałem.
Biorąc to wszystko pod uwagę, należy zapytać, czy zapis w sprawozdaniu rektora z działalności uczelni w 2006 roku o podpisaniu umowy z firmą IBM jest zgodny z prawdą. Są dwie podstawowe możliwości: (1) umowa została podpisana w 2006, ale została ukryta, (2) umowa nie została podpisana w 2006 roku i sprawozdanie rektora za 2006 rok zawiera fałszerstwo. Obie możliwości oznaczają łamanie prawa.
Dr hab. Lech S. Borkowski