List Lecha Borkowskiego do Dyrektora Szkoły Podstawowej 8 Lutego 2012

Lech Borkowski
[…]
Zielona Góra

mgr Witold Gołdyński
Dyrektor Zespołu Edukacyjnego nr 1
ul. Truskawkowa 12
65-129 Zielona Góra

Zielona Góra, 8 lutego 2012

Szanowny Panie Dyrektorze,

W czasie zajęć szkolnych 7 lutego moja córka dowiedziała się, że niektóre dzieci mają wobec niej jakieś niesprecyzowane, bardzo niejasne zastrzeżenia. Z kontekstu wynikało, że miałyby one doprowadzić do pozbawienia jej funkcji starosty klasy. Nigdy nie słyszałem, aby w szkole, w jakiejkolwiek szkole, próbowano zmieniać starostę w środku roku szkolnego. Trudno przypuszczać, by dzieci same wpadły na pomysł odwoływania klasowego starosty. Raczej domyślałbym się tu działania rodziców.

Na początku lekcji angielskiego uczennica Wiktoria K. ogłosiła wszystkim, że dzieci z klasy V-a mają w domu napisać, czy postawa mojej córki […], podoba im się czy nie. Napisany tekst miały przynieść na lekcję wychowawczą w dniu 8 lutego. Z relacji córki wnioskuję, że ogłoszenie to miało taką formę, jakby było wygłoszone na zlecenie pani Grzesiak. Zadaję wobec tego pytanie, czy Wiktoria K. przekazała klasie ogłoszenie z polecenia pani Grzesiak? Proszę o odpowiedź.

Lekcja angielskiego była drugą lekcją tego dnia. O której godzinie pani Grzesiak dowiedziała się o owych niejasnych zastrzeżeniach wobec mojej córki? Czy nastąpiło to w czasie pierwszej godziny zajęć, Kółka Matematycznego prowadzonego przez panią Grzesiak?

Moja córka nie bierze udziału w tych zajęciach, a odniosła wrażenie, że pomysł zaatakowania jej za pomocą wspomnianych dziwacznych pretensji powstał właśnie w czasie pierwszej lekcji. Do takiego wniosku prowadzi ogłoszenie Wiktorii K., które pojawiło się na początku drugiej godziny zajęć. Jeśli tak było, to naturalne jest pytanie, jaki jest rzeczywisty program Kółka Matematycznego, jeśli powstają na nim takie pomysły?

Proszę o bardzo dokładną relację pisemną w tej sprawie. Proszę także

• O przekazanie nazwisk uczniów, którzy zgłaszali owe niejasne zastrzeżenia pod adresem Julii

• O przekazanie kopii zarzutów sformułowanych pod adresem Julii

• O natychmiastowe zwołanie zebrania z dziećmi, które wysuwały zarzuty pod adresem Julii i ich rodzicami. Chcemy natychmiastowego wyjaśnienia tej sprawy

• O pisemne wyjaśnienie ze strony Dyrektora Szkoły, czy dowolne, niejasne i raczej bezsensowne, jak się domyślam z kontekstu, uwagi do wzorowego ucznia, wyróżniającego się także przykładną postawą społeczną, mogą stanowić podstawę do pisania donosów w rodzaju “Dlaczego nie lubię Julii”?

• Czy Dyrektor Szkoły akceptuje decyzję pani Grzesiak, która nakazała pisemne sformułowanie owych niejasnych zarzutów pod adresem Julii?

• Wnoszę o natychmiastowe kierowanie do psychologa szkolnego bądź pozaszkolnego dzieci, które wywołują tego rodzaju problemy

Przypomnę, że moja córka była już wcześniej obiektem mobbingu ze strony niektórych koleżanek z klasy. Działo się to w klasach I-III. Prowodyrką poniżania mojej córki była wówczas Natalia P. Julia była fotografowana telefonem komórkowym przez Natalię podczas rozbierania się przed lekcją WF. Kiedy moja córka protestowała, Natalia oskarżała ją o brak chęci do zabawy. Natalia również ogłaszała w klasie głosowanie w rodzaju “kto nie lubi Julki, niech podniesie rękę”. Warto to przypomnieć i zapytać, czy fotografowanie w szkole rozebranego dziecka bez jego zgody, niezależnie od tego, czy fotografującym jest dorosły czy dziecko, nie kwalifikuje się do postępowania prokuratorskiego?

Przyjęliśmy wówczas z żoną postawę cierpliwego oczekiwania na efekty działania szkoły w tej sprawie. Nie nalegaliśmy na natychmiastową akcję zapobieżenia tej formie przemocy, choć było rzeczą oczywistą, że szkoła popełniła wówczas pewne błędy: działała zbyt opieszale i dokonała w pewnym momencie dziwacznej konfrontacji, kiedy moja córka została postawiona przeciwko czterem prześladowczyniom. Ta konfrontacja miała jakoby wykazać, kto mówi prawdę, a kto nie. Cóż za pomysł! Dołożyć cierpień ofierze poprzez konfrontowanie jej z czwórką krzywdzących! Psycholog zapewne wskazałby elementarne błędy, jakie popełniła pani pedagog, która tę konfrontację zaaranżowała. Dociec prawdy można było z łatwością innymi metodami, choćby za pomocą rozmów indywidualnych i z pomocą psychologa. Byłem zdumiony, że szkoła popełnia tak podstawowe błędy psychologiczne. Postawiliśmy jednak na cierpliwość i spokój.

Dziś problem powraca w innej formie. Wypowiedź pisemna na temat “Dlaczego Julka mi się nie podoba” jest jakby nową, nieco bardziej wyrafinowaną formą mobbingu. Absurdalnemu pomówieniu nadano już poważne ramy, bowiem tak należy potraktować pisanie w domu uzasadnienia, być może z pomocą rodziców, na temat “Co mi się w Julce nie podoba”. Jest to rzecz skandaliczna.

Z relacji córki dowiedziałem się, że wśród tych paru “niezadowolonych” jest chłopak-agresor nazywający innego chłopaka “ty debilko”, “ciota”, używając rodzaju żeńskiego, o czym pani Grzesiak doskonale wie. Czy tu pani Grzesiak nie widzi problemu? Czy pani Grzesiak nie zauważa związku między zachowaniem agresora a zachowaniem jego ojca na zebraniu rodziców? Ja ten związek z łatwością zauważam. Przypomnę, że pani Grzesiak nie zareagowała na słowa wspomnianego pana, który na zebraniu rodziców z dużym samozadowoleniem i pewnością siebie stwierdził, że na zachowania agresywne między chłopcami nie ma rady. Twierdził też, że jest to prywatny problem wyłącznie między zwalczającymi się chłopcami. Pani Grzesiak była wówczas zadziwiająco bezradna wobec takiej postawy ojca. Nie jest to zachowanie godne pedagoga. Obowiązkiem pedagoga jest stać na straży środowiska bezpiecznego, wolnego od przemocy. Ja wówczas stanowczo zaprotestowałem, mówiąc że przemoc słowna bądź fizyczna oddziałuje na całą klasę, psuje atmosferę nauki i nie może być miejsca w szkole na tego rodzaju zachowanie.

Żądam od szkoły rzetelnego zaangażowania w tworzenie środowiska wolnego od przemocy. Wolnego naprawdę, a nie tylko w postaci pustych deklaracji wywieszanych na ścianach szkoły.

Jeśli szkoła nie reaguje na przemoc fizyczną i słowną, tworzy warunki sprzyjające mobbingowi, a niesprzyjające nauce. Nie słyszałem, by dzieci pisały w domu wypracowania na temat “Dlaczego nie powinno być w szkole przemocy” albo “Dlaczego przemoc słowna jest równie dotkliwa jak przemoc fizyczna”. Nic mi nie wiadomo, aby zadano takie zadanie domowe.

Z poważaniem,

Lech Borkowski